Książka autorstwa Daniel Sitka pt. „Kredencjał.
Droga do wnętrza” to świetnie napisana powieść inspirowana szlakiem świętego Jakuba. Na kartach powieści główny bohater, pielgrzymuje do Santiago de Compostela i doświadcza kryzysu młodego człowieka, szukającego własnego celu w życiu. W całą opowieść, autor bardzo pięknie wplata osobiste doświadczenia z pielgrzymki.
Jednocześnie nie jest
to też forma zwykłego pamiętnika, bo narrator wprost zwraca się
do Czytelnika. Taki sposób mówienia nie zawsze wypada dobrze,
jednak w tym przypadku brzmi wyjątkowo bezpretensjonalnie i
szczerze. Narrator będący głównym bohaterem i naszym
przewodnikiem w drodze do Santiago to młody chłopak, który dopiero
co ukończył studia i właśnie miał bezmyślnie rzucić się w wir
pierwszych doświadczeń zawodowych, jako że to naturalna kolej
rzeczy, jednak… przedtem postanowił odnaleźć głębszy sens tego
wszystkiego.
„Najpierw się przygotowujesz, ale z czasem zaczynasz rozumieć, że przygotowania to nie wszystko. Okazuje się, że bez wiary na nic zda się Twoja ciężka praca. Bez wiary nie możesz mieć pewności siebie, która jest niezbędna. Cokolwiek więc robisz, bądź pewny siebie. W jaki sposób osiągasz ten stan, zależy tylko od Ciebie, ale musisz być przekonany, mieć pewność, zaufać sobie. Nieważne, czego chcesz dokonać. […] Podobno nawet w tańcu od kroków ważniejsza jest pewność, z jaką je stawiasz. Bez wiary we własne siły i zaufania sobie szanse na sukces masz więc niewielkie.” [s. 67-68]
Struktura książki jest podzielona na osiem części, której tytuły są imionami spotkanych na drodze pielgrzymowania osób, które stały się dla narratora ważne.
W obrębie tych części, można wyszczególnić też inne mniejsze rozdziały, oznaczające odcinki przebytej trasy.
Nazwa powieści również jest nieprzypadkowa, bowiem ''Kredencjał'' oznacza określenie paszportu pielgrzyma dróg św. Jakuba, dzięki któremu można skorzystać z noclegu w schroniskach po drodze, a pod koniec pielgrzymki uzyskać certyfikat, potwierdzający jej ukończenie.
Opis całej pielgrzymki jest niezwykle skrupulatny, a dodatkowo po wewnętrznej stronie okładki możemy odnaleźć rozrysowaną mapę trasy pielgrzymkowej naszego bohatera.
Chłopak, którego poznajemy na pierwszych
stronach powieści, mimo że jest zdeterminowany i pewien swej
poważnej decyzji o podjęciu trudów wyprawy, to jednak wydaje się
nieco roztargniony i bezradny. Już w pierwszych dniach gubi telefon,
a nie potrafi się wyłączyć z codziennej rzeczywistości, przede
wszystkim czuje silną potrzebę stałego kontaktu z dziewczyną,
która została w Polsce. Wyrusza trochę w ciemno, nie rezerwuje
noclegów, nie ma też wielkich funduszy, by wynająć w kryzysowej
sytuacji pokój w droższym miejscu. A spać trzeba, i to codziennie
gdzieś indziej. Trzeba też się w noclegowni dogadać, co może
nastręczać trudności, gdy nie zna się języka… Ta droga rządzi
się jednak własnymi prawami, tu, na trasie, świat wygląda
zupełnie inaczej. Coś trzeba za sobą zostawić jak zrzuca się
niepotrzebny balast. Znikąd pojawiają się jednak nowi ludzie,
którzy bezinteresownie pomogą naszemu bohaterowi, niekiedy
nakarmią, niekiedy załatwią łóżko do spania lub podzielą się
własną historią, idąc ramię w ramię. Nagle okaże się, że
walutą nie jest jedynie pieniądz, że można zaoferować pracę
własnych rąk, towarzystwo czy w zamian za przysługę zanieść na
barkach czyjąś intencję. Ta rzeczywistość jest zupełnie inna.
Przypomina trochę stary świat, w którym ludzie nie pędzili na
łeb, na szyję, gdzie oczy poniosą, tylko podążali wytrwale i
systematycznie z widocznym celem u kresu drogi, zarówno w sensie
dosłownym, jak i egzystencjalnym. Wszystko to sprawia, że nasz
bohater zmienia się, dojrzewa, otwiera, nabiera siły innej niż
siła mięśni.
Cieszę
się, że ta książka znalazła się w moich rękach! Nie tuszuje
przykrych, trudnych przeżyć, ale w całości jest niezwykle
pozytywna. Fragmentami też o wiele skuteczniejsza niż niejeden
podręcznik do motywacji! W połowie drogi Autor pisze, że na Camino
każdy dzień jest inny. Opowieść doskonale oddaje tę prawdę. Nie
tylko każdy dzień, ale każda z poznanych tu osób wraz ze swoją
historią, każda rozmowa, choć punkt wyjścia zdaje się podobny,
prowadzi do nowych obserwacji i wniosków. Lektura tej książki to
wyprawa sama w sobie. Kolejna kartka jest jak zakręt, zza którego
nie wiadomo, co się wyłoni. To, co mnie najbardziej porusza w
rzeczywistości pielgrzymowania, to wielka wolność i motywacja podróżujących.
Twarze spotkanych ludzi zmieniają się, towarzysze odchodzą i przychodzą na pewnych
odcinkach drogi i tak po prostu jest – nikt nie ma żalu, gdy
wspólna droga się rozgałęzia, pozostaje natomiast wdzięczność
ze spotkania i wymiany kromki chleba, czasem całkiem porządnego
obiadu, ale przede wszystkim całego arsenału niematerialnych
skarbów.
Uważam, że '' Kredencjał'' jest pozycją, którą warto polecić każdemu, niezależnie od tego czy lubi podróże, czy nie- przede wszystkim ze względu na walor duchowy, jaki książka ze sobą niesie.
Książkę zrecenzowałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Novaeres.
![]() |
fot. Katarzyna Oberda![]() |
Ciekawe brzmi.:)
OdpowiedzUsuń